Image Image Image Image Image Image Image Image Image Image
Scroll to top

Top

Visual Merchandiser - zawód poszukiwany. Wywiad z wykładowcą Szkoły Visual Merchandisingu na blogu Street Fashion in Cracow. - KSA

Jakiś czas temu Gabriela Francuz, autorka zaprzyjaźnionego bloga Street Fashion in Cracow przeprowadziła wywiad z Moniką Harłacz, wykłądowcą Szkoły Visaul Merchandisingu – pierwszego miejsca w Polsce, gdzie można nauczyć się zawodu visual merchandisera. KSAvery przypomina wywiad Gabrieli, warto zapoznać się ze specyfiką tego zawodu:

„Jednym z elementów, które przesądzają o tym, czy wchodzimy do sklepu, jest jego wystrój. To już nie tylko rozkład towarów na półkach, ale też dekoracja wystawy i wnętrza dzisiaj przyciągają klienta.

Dwa lata temu Kate Moss promowała swoją kolekcję dla Top Shopu jako żywy manekin w oknie wystawowym. Podobny pomysł można było niedawno zaobserwować w witrynie jednego z butików przy ul. Floriańskiej. Na temat visual merchandisingu rozmawiamy z Moniką Harłacz, stylistką i właścicielką krakowskiego MHshowroom.

Gabriela Francuz: W jaki sposób przekuła pani zainteresowanie modą we własną firmę, zajmującą się stylizacją i visual merchandisingiem?

Monika Harłacz: Była to przede wszystkim chęć stworzenia czegoś ciekawego, miejsca do pracy kreatywnej, zmiennej, samodzielnej. Po skończeniu edukacji zaczęłam więc pierwszy etap dążenia do celu – zbieranie doświadczenia. Po krótkotrwałych epizodach związanych z pracą w modzie otrzymałam propozycję pracy jako visual merchandiser w dużej firmie odzieżowej. Dzisiaj wspominam ten czas jako szkołę życia i jednocześnie przyspieszony kurs zawodu. Informacji na temat VM było niewiele, a ja w niedługim czasie miałam zarządzać całym działem. Zabrałam się do pracy najlepiej jak umiałam. Wtedy również zaczęła się moja przygoda z uczeniem stylizacji.

W pewnym momencie stwierdziłam, że czas na zmiany i że dobrze by było popracować nad celem bardziej poważnie. Zrezygnowałam z pracy, założyłam MHshowroom i zaangażowałam się w tworzenie pierwszej szkoły visual merchandisingu w Polsce. Zaczęłam również współpracę z agencją modelek jako koordynator, gdzie pracowałam m.in. jako choreograf przy pokazach mody i jako stylista przy sesjach zdjęciowych. W międzyczasie pojawili się klienci, którzy chętnie korzystali z moich doświadczeń jako visual merchandisera. Obecnie MHshowroom to zespół ludzi, którzy stale ze mną współpracują, fotograf, stylista fryzur, wizażyści, architekci wnętrz, graficy czy nawet informatycy.


Butik Marni, projekt sybarite-uk.com, fot. Nacasa & Partners

Jakie cechy powinna mieć osoba, która chce zająć się VM?

– Na pewno chęci do pracy. To bardzo ważne. Poza tym jest cały szereg cech: z jednej strony umiejętność logicznego myślenia, obserwacji, odpowiedzialność, zaangażowanie, dobra organizacja pracy, umiejętność współpracy z innymi ludźmi i radzenie sobie z pracą pod presją czasu; z drugiej zaś strony kreatywność, twórcze inspiracje, wyobraźnia, wyczucie stylu, znajomość tendencji w modzie i wnętrzach. Uważam, że dobry kandydat do pracy jako VM to taki, który prawą nogą chodzi w chmurach, a lewą mocno stąpa po ziemi. Potrafi być artystą, ale jednocześnie zdaje sobie sprawę z tego, że visual musi nie tylko ładnie wyglądać, ale również sprzedawać. Bardzo ważna jest też chęć do ciągłego podnoszenia swoich kwalifikacji, szukania nowych bodźców do pracy. Nie można zapominać, że VM nie stoi w miejscu tylko zmienia się, ewoluuje, podąża za zmianami w modzie, projektowaniu wnętrz etc. I to jest w tym zawodzie najfajniejsze.

Gdzie można się szkolić w tej dziedzinie? Jakie są warunki przyjęcia do takiej szkoły?

– Najlepiej w pierwszej w Polsce szkole visual merchandisingu, którą mamy w Krakowie (Krakowskie Szkoły Artystyczne). Od tego roku w nowym budynku, gdzie mieści się profesjonalna, odpowiednio wyposażona pracownia VM. Mamy specjalnie zamówione meble, miejsce do aranżacji witryny sklepowej, szafę ubrań, pełnopostaciowe oraz krawieckie manekiny, jak również wiele elementów, które pomagają w ciekawej aranżacji VM.


ABC Manichini, Dusseldorf, 2008, fot. M. Harłacz

Dla mnie najważniejsze jest to, aby przyszli studenci liczyli się z tym, że nie jest to po prostu szkoła. Tutaj nie dostaje się gotowca, jak być dobrym merchandiserem. Tu trzeba myśleć, obserwować, wyciągać wnioski, a przede wszystkim trzeba pracować, pracować i jeszcze raz pracować. Staramy się, aby studenci jeszcze w trakcie nauki wychodzili poza mury szkoły i mieli możliwość sprawdzania się w różnych środowiskach – od second handów po aranżacje w sklepach brandowych.

Czy można mówić o jakichś tendencjach, modzie na jakiś wystrój witryny sklepowej? Co jest ostatnio modne? Czy jest to w pełni zależne od pory roku, świąt?

– Co trzy lata w Dusseldorfie odbywa się wielkie święto visual merchandisingu – targi Euroshop. Ostatnie odbyły się w 2008 roku. Myślę, że każdy, kto profesjonalnie zajmuje się visual merchandisingiem powinien zobaczyć to wydarzenie. Można nawiązać ciekawe kontakty, poznać najnowsze trendy w dziedzinie projektowania wnętrz, oświetlenia, dekoracji etc.

Visual merchandising to moda i tak jak moda zmienia się, podlega różnym tendencjom. Ostatnie z nich mówią o potrzebie cieplejszych, bardziej domowych wnętrz, o pojawianiu się takich elementów w sklepie, jak sofa, fotel, krzesło, lampka, dywan itp. Na witrynie powinniśmy uwzględnić również domowe akcenty, pokazywać pewnego rodzaju codzienność. Możemy też iść w stronę multimediów, prezentacji audio, gry świateł, dynamiki prezentacji. Nie można zapominać o kalendarzu. Pory roku, ważne wydarzenia związane z sezonem (nowa kolekcja, wyprzedaż) lub ze świętami to istotne czynniki warunkujące nasze działania. Najbardziej istotne są oczywiście święta grudniowe, atmosfera związana z tym wydarzeniem, emocje jakie można wzbudzić kolorem, zapachem, muzyką.


Butik Alberty Ferretti w Los Angeles, projekt sybarite-uk.com, fot. Jimmy Cohrssen

Czy kreatorów witryn sklepów wielkich i małych sieci obowiązują jakieś wytyczne, podstawowe reguły? Czy VM-erzy robią wszystko na własną rękę? Ktoś sprawuje nad nimi kontrolę?

– Bardzo ważne w merchandisingu jest to, aby sklepy jednej marki miały jakąś spójną konsekwencję, którą da się zauważyć zarówno na witrynach, jak i wewnątrz. Nie da się tego osiągnąć bez koordynacji działań VM. W dużych korporacjach zazwyczaj są specjalne działy, które zarządzają całym procesem visual merchandisingu. W centrali pracuje się nad inspiracjami, organizuje VM wzorcowy, przygotowuje tzw. książkę lub po prostu instrukcję, która potem służy jako baza dla visual merchandiserów pracujących w terenie. Struktura takiego działu jest zróżnicowana, zależna od wielkości marki, możliwości finansowych. W małych firmach są to pojedyncze jednostki, na których spoczywa cała odpowiedzialność za wygląd sklepów.

Jak wygląda proces przygotowania takiej wystawy? Kiedy VM zaczynają myśleć na temat nowego wystroju wystaw czy powierzchni sklepowej?

– Początek pracy nad witryną zaczyna się na długo przed jej wprowadzeniem – zazwyczaj jest to około 3-5 miesięcy wcześniej, czasem jeszcze dłużej. Nie ma określonej daty, która obowiązuje. Najpierw myślimy o inspiracjach, zbieramy materiały, ustalamy koncepcję. Potem powstają projekty i zaczynamy pracę nad zdobywaniem elementów potrzebnych do realizacji. Trzeba pamiętać o tym, że czas oczekiwania na produkcję lub sprowadzenie elementów dekoracyjnych może znacznie wydłużyć nam czas przygotowania witryny. Jeżeli chodzi o wnętrze, to wszystko zależy od organizacji pracy działu VM. Czasem jest to sezonowa książka, która powstaje na bazie wzorów w centrali, czasem są to instrukcje przygotowywane bezpośrednio po wprowadzaniu kolejnych transz kolekcji do sklepu.


Cofrad Mannequins, Dusseldorf, 2008, fot. M. Harłacz

Jakie błędy najczęściej popełniają specjaliści od VM w swojej pracy?

– Często jest to brak planu, wyraźniej koncepcji, konsekwencji, idei na pokazanie produktu. Szwankuje też kompozycja. Czasem patrzę na wystawę i każdy jej element jest jakby osobną częścią całości, kompozycja jest chaotyczna. Ale pocieszające jest to, że nasz rodzimy VM jest w fazie rozwoju. Sklepy wyglądają coraz lepiej, ciekawiej, są bardziej zadbane.

Na pewno chodzi pani po sklepach: które wystawy podobają się pani obecnie najbardziej? I dlaczego?

– Z pewnością podobają mi się marki, które mają dojrzały VM. Ciekawy, zaskakujący, dopracowany w najmniejszym detalu, zgodny z filozofią marki, konsekwentny. Do takich sklepów miło się zagląda, chętnie się wraca. Lubię pomysły proste, ale ze smakiem zrealizowane, intrygujące, z fajnym akcentem. Ważnym elementem wystaw są też dla mnie manekiny. Albo realistyczne do złudzenia przypominające człowieka, albo abstrakcyjne, intrygujące, czasem zaskakujące. Mam kilka swoich ulubionych marek, których VM bardzo przypada mi do gustu, ale jestem też otwarta na ciekawe pomysły innych. Ostatnio zachwycają mnie realizacje sklepów londyńskiego biura projektowego Sybarite. Obserwuję i szukam nowych inspiracji.”


New John Nissen, Dusseldorf, 2008, fot. M. Harłacz

Call Now ButtonZadzwoń teraz